Strona wykorzystuje pliki cookies, jeśli wyrażasz zgodę na używanie cookies, zostaną one zapisane w pamięci twojej przeglądarki. W przypadku nie wyrażenia zgody nie jesteśmy w stanie zagwarantować pełnej funkcjonalności strony!
Drukuj

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
 

"Jak się pewnie zorientowaliście po moich rozpaczliwych postach na Instagramie, od półtora tygodnia mamy tu ostry pomór. Dzieci padają, jak muchy, a ja... padam na pysk. Nie, nie, nie, nie skarżę się. Ale muszę przyznać, że moja kreatywność powoli zaczyna się zbliżać do ściany. Dobra, wcale nie powoli, pędzę moim mentalnym Porsche na mur berliński. Na szczęście przyszła pomoc. Przyszła pocztą." - tak rozpoczyna swój tekst Matka Żywicielka, która dla nas przetestowała kleje marki Instant od firmy Panta Plast. 

Kiedy odebrałam paczkę z zamówieniem od razu wiedziałam, że nasz dzień będzie lepszy ;) Nie jestem typem matki, która przejmuje się, że dzieci się ubrudzą, uwielbiam, kiedy chłopcy dotykają różnych faktur, dopieszczają swoje zmysły, od razu po otwarciu kartonu, wiedziałam, że zrobimy slime!

 

 

Czego potrzeba?

Postawiliśmy na wersję prostą: klej + woda + płyn do prania. Szukałam długo właściwego przepisu, z proporcjami, ale w sieci takiego nie znalazłam, dlatego postanowiłam sprawdzić "ile czego".

Klej wlewamy do miseczki, dodajemy wodę i mieszamy do uzyskania płynnej konsystencji, dodajemy płyn do prania (można też sypnąć brokat, my nie sypaliśmy, bo mieliśmy klej z brokatem) i mieszamy, jak się zrobi klucha, bierzemy w ręce i się bawimy. W sumie tu mogłabym postawić kropkę, ale...

Jaki ten płyn?

Wiecie już pewnie, że najłatwiejsza droga, to nie jest ta, którą lubię podążać. Opowiem więc Wam o tym, co nam się nie udało i jak z tego wybrnęliśmy. Pierwsze podejście było takie, że daliśmy płyn jaki mieliśmy w domu, czyli Ariel, no i okazało się, że slime nie istnieje. Moje dzieci świetnie się bawiły, to prawda, ale w żaden sposób nie dało się tego wziąć do ręki. W panice zadzwoniłam więc do mojej koleżanki ze Scanner szukając pomocy. Koleżanka zaśmiała się głośno i powiedziała, że płyn to nie byle jaki tylko koniecznie Persil. Popędziłąm więc do sklepu i stanęłam przed półką, okazało się, że rzeczony płyn kosztuje ponad 20 zł za małą butelkę. Wzięłam telefon do ręki i szukam, czy ten drogi płyn można czymś zastąpić - okazuje się, że można, bo ten "zagęszczający składnik" ma w sobie też Perwoll - połowę tańszy. Zgadnijcie co kupiłam?

Do masy, którą już mieliśmy w miseczkach (od 24 godzin stały na blacie w kuchni) dolaliśmy potrzebną ilość Perwollu i stał się cud! Nasz slime zaczął gęstnieć! Rajusiu, jak te moje dzieci się cieszyły!

Co to właściwie jest?

Slime to jest taki glutek do rozciągania i macania, można z niego zrobić kulkę, piłkę, przeciskać między palcami, można go też przykleić do blatu, wepchnąć w niego słomkę i dmuchać balony. Dzieci szaleją za slime. Są chłodne, gładkie i przyjemnie pachną, sprawiają wrażenie mokrych, a ręce po nich są suche. Trochę jak magiczna plastelina (po 30 zł za paczkę), ale fajniejsze (i tańsze). dodatkowym atutem domowego slime jest to, że wykonujemy go sami. Dzieciaki uwielbiają takie zabawy, kochają tą ekscytację "czy się uda". A mamy kochają nasz klej  i  ten przepis, bo slime łatwo się spiera, bez śladu i bez użycia dodatkowych detergentów.

Robiliście już slime z dzieciakami?

 
 
 
 
 
 
 
 

 
Artykuł opracowała: http://www.zywicielka.pl/ 
 
Kategoria: Testy
Odsłony: 10961