Strona wykorzystuje pliki cookies, jeśli wyrażasz zgodę na używanie cookies, zostaną one zapisane w pamięci twojej przeglądarki. W przypadku nie wyrażenia zgody nie jesteśmy w stanie zagwarantować pełnej funkcjonalności strony!

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
 

Ostatnio żyję w trybie przetrwania. Powrót do miasta i balansowanie między życiem szkolnym - zdalnym - opieką nad przedszkolakiem wysysa energię jak Nosferatu młode dziewice. Nagłe ograniczenie przestrzeni do metrażu mniejszego na osobę niż dla więźnia nie sprzyjają relaksowi. Nowa praca, zajmująca popołudnia, wciskana między potrzeby wszystkich dookoła, wyżyna mnie jak magiel. Do tego, oczywiście, trzy tygodnie w cywilizacji i już witam gile do pasa, a zatoki chcą mi rozsadzić czaszkę. Przez ostatni rok nawet nie kichnęłam! Mój jedyny cel zamyka się w haśle ?byle do 22:00?.

Rozsądna osoba, na moim miejscu, mościłaby sobie wtedy wygodne gniazdko, podciągała kołdrę pod nos i odsypiała, żeby rano wstać rześka jak skowronek. Ja oczywiście nie z tych. Dla mnie życie zaczyna się po 22:00.
Muszę mieć te 2-3 godziny, żeby pobyć ze samą sobą, w ciszy, bez kogoś kto na coś czeka obok, samemu decydując co będę robić. Wszystko jedno czy jest to czytanie, skrollowanie fejsa, rozmowy ze znajomymi, oglądanie czegoś czy pisanie. Dopiero wtedy czuję się naprawdę sobą, to co dzieje się wcześniej, to jakaś bajka o Kopciuszku, do której niewiadomo jak zabłądziłam. Nie poradzę, że matka - żona - gospodyni to nie jest moja ulubiona tożsamość ????
Zarywam więc noce, śpię kilka godzin, żeby budzić się niewyspana i ciągnąć do wieczora jak neptyk. Nie jest to dla mnie nowość, jestem typową sową i właściwie tak funkcjonuję od dziecka - świat nie jest urządzony dla nocnych marków.
 
Tylko kiedyś dni były jakoś mniej wypełnione i sił starczało na więcej.
Tak czy siak - moich wieczornych godzin będę bronić jak Westerplatte, bo dają mi siłę, żeby jakoś ogarniać cały ten bajzel.
Czasami jednak zdążają się takie dni, kiedy wszystkiego jest za dużo i nie można doczekać do magicznej godziny. Żeby zachować dobrostan wszystkich członków rodziny i samemu wyjść bez szwanku trzeba szukać jakichś metod relaksacyjnych na szybko. Metody oddechowe z zatkanym nosem się nie sprawdzają, plucha i roztop nie dają wsiąść na rower, wanna nieosiągalna. Na takie okazje mam przygotowany specjalny arsenał. Dawno temu zakupiłam stosik kolorowanek antystresowych i kiedy jest już bardzo źle, wkładam energię w kartkę, zamiast kumulować napięcie w mięśniach.
Dlatego też wyciągnęłam wszystkie kredki, które miałam w pudełku Jovi, rozsiadłam się przy stole i relegując pieczę nad dziećmi na Jowisza, oświadczyłam, że ?Pani ma relaks?.
 
Poszli na górę.
 
? Minęło pięć minut.
Schodzi Średnia. Bierze kolorowankę z kupki i siada na przeciwko. Bo ona zapomniała, że też coś przecież kiedyś zaczęła, a jak się zaczęło to trzeba skończyć.
 
?Kolejne 5 minut.
Dosiada się Mały i pyta czy jest jeszcze jakaś kolorowanka dla niego, bo on przecież UWIELBIA kolorować (ostatnio robił to 5 miesięcy temu, przez 10 minut ????).
 
?Kolejne 3 minuty.
?Maaaamooooo!!!!!! Powiedz mu, że ma mi dać tę kredkę! Pierwsza ją wzięłam? ?Mamoooo! Ona mnie szturcha! Powiedz jej coś!? ?Jesteś głupi? ?A ty brzydko kolorujesz? ?A ty stąd idź, bo pierwsza tu byłam?
 
I już się odprężyłam i zrelaksowałam ?
Dobrze, że niedługo znów będzie 22:00 ??
 
Opowiedzcie jak Wy sobie radzicie ze stresem ?????????? Albo po prostu ojojajcie ??
Do kolorowania posłużyły:
- gumko temperówki JOVI
Wszystkie kupicie w sklepie:
Artykuł opracowała Agnieszka z Jowisz i Satelity.

Ostatnio żyję w trybie przetrwania. Powrót do miasta i balansowanie między życiem szkolnym - zdalnym - opieką nad przedszkolakiem wysysa energię jak Nosferatu młode dziewice. Nagłe ograniczenie przestrzeni do metrażu mniejszego na osobę niż dla więźnia nie sprzyjają relaksowi. Nowa praca, zajmująca popołudnia, wciskana między potrzeby wszystkich dookoła, wyżyna mnie jak magiel. Do tego, oczywiście, trzy tygodnie w cywilizacji i już witam gile do pasa, a zatoki chcą mi rozsadzić czaszkę. Przez ostatni rok nawet nie kichnęłam! Mój jedyny cel zamyka się w haśle ?byle do 22:00?.

Rozsądna osoba, na moim miejscu, mościłaby sobie wtedy wygodne gniazdko, podciągała kołdrę pod nos i odsypiała, żeby rano wstać rześka jak skowronek. Ja oczywiście nie z tych. Dla mnie życie zaczyna się po 22:00.
Muszę mieć te 2-3 godziny, żeby pobyć ze samą sobą, w ciszy, bez kogoś kto na coś czeka obok, samemu decydując co będę robić. Wszystko jedno czy jest to czytanie, skrollowanie fejsa, rozmowy ze znajomymi, oglądanie czegoś czy pisanie. Dopiero wtedy czuję się naprawdę sobą, to co dzieje się wcześniej, to jakaś bajka o Kopciuszku, do której niewiadomo jak zabłądziłam. Nie poradzę, że matka - żona - gospodyni to nie jest moja ulubiona tożsamość ????
Zarywam więc noce, śpię kilka godzin, żeby budzić się niewyspana i ciągnąć do wieczora jak neptyk. Nie jest to dla mnie nowość, jestem typową sową i właściwie tak funkcjonuję od dziecka - świat nie jest urządzony dla nocnych marków.
 
Tylko kiedyś dni były jakoś mniej wypełnione i sił starczało na więcej.
Tak czy siak - moich wieczornych godzin będę bronić jak Westerplatte, bo dają mi siłę, żeby jakoś ogarniać cały ten bajzel.
Czasami jednak zdążają się takie dni, kiedy wszystkiego jest za dużo i nie można doczekać do magicznej godziny. Żeby zachować dobrostan wszystkich członków rodziny i samemu wyjść bez szwanku trzeba szukać jakichś metod relaksacyjnych na szybko. Metody oddechowe z zatkanym nosem się nie sprawdzają, plucha i roztop nie dają wsiąść na rower, wanna nieosiągalna. Na takie okazje mam przygotowany specjalny arsenał. Dawno temu zakupiłam stosik kolorowanek antystresowych i kiedy jest już bardzo źle, wkładam energię w kartkę, zamiast kumulować napięcie w mięśniach.
Dlatego też wyciągnęłam wszystkie kredki, które miałam w pudełku Jovi, rozsiadłam się przy stole i relegując pieczę nad dziećmi na Jowisza, oświadczyłam, że ?Pani ma relaks?.
 
Poszli na górę.
 
? Minęło pięć minut.
Schodzi Średnia. Bierze kolorowankę z kupki i siada na przeciwko. Bo ona zapomniała, że też coś przecież kiedyś zaczęła, a jak się zaczęło to trzeba skończyć.
 
?Kolejne 5 minut.
Dosiada się Mały i pyta czy jest jeszcze jakaś kolorowanka dla niego, bo on przecież UWIELBIA kolorować (ostatnio robił to 5 miesięcy temu, przez 10 minut ????).
 
?Kolejne 3 minuty.
?Maaaamooooo!!!!!! Powiedz mu, że ma mi dać tę kredkę! Pierwsza ją wzięłam? ?Mamoooo! Ona mnie szturcha! Powiedz jej coś!? ?Jesteś głupi? ?A ty brzydko kolorujesz? ?A ty stąd idź, bo pierwsza tu byłam?
 
I już się odprężyłam i zrelaksowałam ?
Dobrze, że niedługo znów będzie 22:00 ??
 
Opowiedzcie jak Wy sobie radzicie ze stresem ?????????? Albo po prostu ojojajcie ??
Do kolorowania posłużyły:
- gumko temperówki JOVI
Wszystkie kupicie w sklepie:
Artykuł opracowała Agnieszka z Jowisz i Satelity.

Wykorzystane produkty:

 

Bezdrzewne kredki 

734/24 bezdrzewne kredki 24 sztuki
- by chronić przed pęknięciem, wkład połączony jest z drewnem
- trójkątny kształt dla lepszego chwytu kredki
- gotowa, naostrzona końcówka
- ergonomiczne kredki
- twarde
- jasne kolory
- nie pękaja gdy są zepsute
- dobre krycie
- 24 sztuki w opakowaniu
- Dystrybutor: Mer-Plus
 

 

Kredki trójkątne maxi 

735/12 kredki trójkątne maxi 12 sztuk
-kredki ołówkowe, trójkątne MAXI
-rysowanie, malowanie, szkicowanie
-odpowiednie dla dzieci od lat 3.
-posiadając kredki ołówkowe Twoje dziecko nie będzie narzekać na nudę
-dostępne w atrakcyjnych kolorach
-kolorowymi kredkami Jovi można wykonywać rysunki na białym lub kolorowym papierze rysunkowym lub brystolu
-drewniana obudowa kredki jest gładka co ułatwia ich temperowanie.
-opakowanie zawiera 12 kredek
-Dystrybutor: Mer-Plus
 
 
 

Kredki świecowe JOVICOLOR TRIWAX, 24 kolory

 
Jovi Triwax Crayons Pack of 12 [Triangular] ? School Depot NZ
 
Są to bezzapachowe trójkątne kredki woskowe, które są odporne na pękanie i nie brudzą dłoni podczas rysowania. Występują w jasnych, bogatych kolorach, można rysować czyste, gładkie linie. Trwają długo, ponieważ cała kredka wykonana jest z  kolorowego  wosku i można je łatwo ostrzyć temperówką.
Dystrybutor: Mer-Plus
 
 

 

Flamastry z brokatem

-flamastry z brokatem
-8 różnych kolorów
Dystrybutor: Mer-Plus
 

Wybrane ogłoszenia

Przyjaciel na Dobre i Złe Chwile
Przepiękne plecaki - 2 propozycje.
Najlepsza licencja tego roku!
Dostępny w 7 kolorach.
Pióra wieczne i kulkowe na naboje.
Kredki ołówkowe ścieralne 12 kol.
Książeczka idealna dla małych i dużych modniś. ...
Piórnik z najmodniejszej ostatnio kolekcji BESTIES ...

Losowo wybrane artykuły branżowe

  • Nowa interaktywna platforma do malowania!

    Edding Wall of Fame to cyfrowe płótno, na którym użytkownicy witryny mogą uwiecznić swoje dzieło, rysując lub oglądając innych, gdy stają się kreatywni. Wszystko dzieje się w czasie rzeczywistym z ograniczoną liczbą markerów. Projekt został stworzony we współpracy z agencją Thjnk z okazji 50-lecia marki Edding. Witryna jest nadal aktywnie wykorzystywana przez ilustratorów na całym świecie.

    Więcej…  
  • W branży powiało wiosną...

    Słońce, temperatura w końcu dodatnia - nie dziwne, że firmy z branży uaktywniły swoje działania. Od dłuższego czasu prym w tym wiedzie firma Rafcom, dystrybutor między innymi produktów marki Xerox. To właśnie we współpracy z producentem urządzeń drukujących, 12 marca ruszyła akcja prezentowa dla wszystkich klientów.

    Więcej…